RTG, USG, MRI czy TK – kiedy zrobić jakie badanie?

Diagnostyka potrafi być bardzo skomplikowana. Oprócz tego, że czasami musimy przeprowadzić ogrom badań krwi, pobierać wycinki, to właśnie diagnostyka obrazowa (czyli uwidacznianie pewnych części ludzkiego ciała w obrazach) jest nieodłącznym elementem procesu diagnostycznego.

Dzisiaj omówimy najważniejsze badania, bo wiem, że bardzo dużo osób na samym początku najchętniej chciałoby wykonać najbardziej kompleksowe badania, mimo że zazwyczaj potrafimy sobie poradzić o wiele łatwiejszymi i bezpieczniejszymi sposobami. MRI na dzień dobry? – nie koniecznie, a zaraz dowiecie się dlaczego.

Zacznijmy od najprostszego badania: RTG.

Co to jest RTG i po co je wykonujemy?

RTG, czyli rentgen jest techniką obrazowania, która wykorzystuje promieniowanie rentgenowskie (tak zwane promieniowanie X – stąd w angielskim X-ray), częściej mówimy też o promieniowaniu jonizującym. Potocznie nazywamy je dlatego prześwietleniem, bo faktycznie „świecimy promieniami“, które po drugiej stronie ciała są odbierane na specjalnej kasecie rentgenowskiej. Badanie takie samo w sobie trwa dosłownie sekundę i nie odczuwamy przy tym absolutnie nic. Dawkę, którą obciążamy organizm podczas badań z użyciem promieniowania rentgenowskiego, określamy w jednostce Siwert (Sv) – może też słyszeliście o Grej (Gy).

RTG jest badaniem, które pokazuje nam daną część ciała, ale tylko w jednej płaszczyźnie (w 2D, na płasko), dlatego trzeba zazwyczaj wykonać dwie lub nawet trzy tzw. projekcje, na przykład od przodu i z boku. Takim sposobem możemy „odtworzyć“ sobie w głowie obraz podobny do trójwymiarowego, czyli zobaczyć całość, chociaż z 3D to nie ma nic wspólnego (to trochę jak w rysunkach technicznych). Dla ciekawskich dodam, że oznaczenie P lub L (czasami w angielskim R i L) oznacza strona prawa lub lewa, gdyż na podstawie samego zdjęcia RTG trudno nam to ocenić.

Za pomocą RTG możemy uwidocznić takie rzeczy jak na przykład kości (złamania, zwichnięcia, zmiany zwyrodnieniowe), zęby, ale również płuca (zapalenie płuc, odma, nowotwór), przewód pokarmowy (bardzo proste rzeczy tak jak np. niedrożność, nie zobaczymy w tym badaniu tego, co w kolonoskopii), ciała obce (tylko takie, które pochłaniają promieniowanie X, np. metal, kawałek drewna raczej nie uwidocznimy), urografia (badanie układu moczowego z kontrastem) i inne. Podczas RTG, zwłaszcza przy narządach wewnętrznych takich jak przewód pokarmowy i układ moczowy czasami stosuje się również środek kontrastujący (specjalistyczne badania), np. baryt, związki jodu.

W RTG nie zobaczymy tkanek miękkich, takie jak ścięgna, mięśnia, naczynia krwionośne (chociaż czasami przy rozległej miażdżycy pięknie widać zwapniałe naczynia!). Dzieje się to dlatego, że te tkanki po prostu przepuszczają promienie i przez to nic nie widać, w porównaniu tkanki takie jak kości absorbują te promienie i można je zobaczyć wtedy na zdjęciu RTG. Możecie porównać to trochę do odblaskowych ubrań podczas zmierzchu – ubranie z odblaskiem odbije światło i je widać, zwyczajne ubranie bez odblasków będzie mimo świecącego na nie światło mniej widoczne.

W niektórych sytuacjach RTG nie jest najdokładniejszym badaniem, co nie znaczy, że jest złe i niepotrzebne! Zdarza się też, że niektóre złamania mogą być niewidoczne lub np. małe zmiany nowotworowe w płucach niewykrywalne. To dotyczy szczególnie sytuacji, gdy wykonamy jedną projekcję (czyli na przykład tylko od przodu). Zdziwilibyście się jak to od boku (projekcja boczna) widać ewidentne złamanie, a projekcja AP (ta od przodu) nie wykazuje absolutnie nic. Dlatego tak ważne jest, aby wykonać badanie RTG prawidłowo oraz w szczególności ocenić pacjenta w trakcie badania lekarskiego. Jeżeli mamy wątpliwości, to zawsze możemy poszerzyć diagnostykę o kolejne, bardziej specyficzne badanie. 

Tutaj muszę krótko zaznaczyć, że przy urazie głowy badanie RTG czaszki jest totalnie bez sensu! O ile jest wskazanie (!), czyli objawy, które są niepokojące, badaniem z wyboru w warunkach SORu jest tomografia głowy, która pokaże nam również mózg. Dlatego pamiętajcie, że w urazie głowy robimy albo tomografię, albo nie robimy nic (bo nie każdy uraz głowy musi mieć zrobioną tomografię!). RTG będzie totalnie zbędnym „naświetlaniem“, zwłaszcza gdy jednak okaże się, że czaszka jest złamana i wtedy i tak trzeba poszerzyć diagnostykę o tomografię. 

Co to jest USG i po co je wykonujemy?

USG, czyli ultrasonografia jest badaniem bardzo powszechnym, a to dlatego, że jest one bezpieczne i nie wykorzystuje promieniowania jonizującego. Dlatego też można je z powodzeniem przeprowadzać u kobiet ciężarnych. 

USG robi się głowicą (są nawet różne rodzaje), która emituje fale akustyczne (ultradźwięki) o wysokiej częstotliwości, które rozchodzą się w badanym obszarze. Struktury w ciele odbijają fale, a urządzenie zmienia je na impulsy elektryczne i dzięki temu widzimy obraz. Każda struktura odbija fale inaczej, więc widzimy różne ich struktury i rozróżniamy je dzięki jasności obrazu (echogeniczność). Fale akustyczne nie uszkadzają komórek, dlatego są bezpieczne. Aby jednak fale mogły być prawidłowo przewodzone, musimy zastosować na skórę żel na bazie wody, gdyż woda dobrze przewodzi te fale (dlatego też widzimy narządy w USG). Badanie zależnie od czasu może trwać kilka do kilkadziesiąt minut.

W USG zobaczymy wszystkie narządy położone w jamie brzusznej, ale również duże naczynia jak aortę, tarczycę, węzły chłonne w różnych miejscach, naczynia (tętniaki, tutaj też zastosowanie ma USG Doppler naczyń), serce (w tzw. badaniu echo serca), ślinianki, piersi, struktury miękkie w obrębie stawów, płód. Możemy też uwidocznić takie zmiany jak guzy, mięśniaki, ropnie, krwiaki w innych miejscach ciała. W USG przezpochwowe u ginekologa (tak to ten sam mechanizm, tylko urządzenie jest trochę inne) można zobrazować narządy rozrodcze. Specjalistyczne USG obejmuje na przykład przezprzełykowe USG (do oceny serca), przez odbyt oraz w trakcie badania jak w gastroskopii (badanie EUS, do oceny m.in. trzustki lub dróg żółciowych).

W USG nie będziemy mogli ocenić kości oraz miejsc, które są wypełnione powietrzem (np. jelita), czy ciała obce, gdyż całkowicie nie przepuszczają ultradźwięków. Dlatego też nie jest możliwe wykonanie USG przez czaszkę, chociaż u małych dzieci można to zrobić przez jeszcze otwarte ciemiączko. Odstępstwem od tej reguły są też w pewnym sensie płuca – chociaż nie mówimy tutaj o pełnym zakresie. Z racji tego przygotowanie do USG jamy brzusznej jest najważniejszą częścią tego badania (krótka mówiąc, trzeba się pozbyć gazów). 

USG jest dokładnym badaniem, ale jak widać, ma też swoje ograniczenia. Czasami bardzo małe guzy, lub narządy położono np. za powietrzem w jelitach, są nie do oceny. Fale mają również swój limit, jeżeli chodzi o głębokość przenikania. Z tego powodu USG u osób otyłych jest często niedokładne, a czasami wręcz niemożliwe, zaś u osób szczupłych można czasami zobaczyć nawet kręgosłup!

Pamiętaj aby do przygotować się do badania USG: pęcherz moczowy powinien być jak najbardziej wypełniony moczem (nie sikamy przed badaniem) a jelita jak najmniej wypełnione gazami (środki farmakologiczne).

Co to jest TK i po co je wykonujemy?

TK, czyli tomografia komputerowa jest kolejnym badaniem, które wykorzystuje promieniowanie rentgenowskie. Różnica jest taka, że promienie te wychodzą z lampy rentgenowskiej, która obraca się dookoła pacjenta, podczas gdy ten leży na specjalnym łóżku i przejeżdża przez maszynę. W trakcie tego jest wykonywanych wiele zdjęć w różnych płaszczyznach i pod różnym kątem, tak uzyskujemy wiele przekroi i warstwowy obraz. W języku angielskim nazywamy to badanie skanem (CT-scan) – to ma sens. Znowu tak jak w klasycznym RTG promieniowanie jest bardziej lub mniej pochłaniane przez narządy i w ten sposób odbierane przez detektory, dzięki czemu powstają różne odcienie szarości struktur wewnętrznych – i takim sposobem widzimy wszystko. Mało tego, nie dosyć, że badanie TK jest bardzo dokładne, to nawet możemy stworzyć na jego podstawie rekonstrukcje 3D.

Tutaj często można spotkać się z podaniem dożylnego kontrastu, zwłaszcza przy obrazowaniu jamy brzusznej lub naczyń (tzw. angio-TK). Nie jest on jednak konieczny przy każdym badaniu. Kontrast ten jest substancją na bazie związków jodu, a finalnie wydzielany jest przez nerki. Z tego względu przeciwwskazaniem do podania kontrastu jest nadczynność tarczycy, niewydolność nerek (konieczne badanie kreatyniny przez każdym TK z kontrastem) oraz oczywiście uczulenie na kontrast (więcej tutaj: https://witamynasorze.pl/anafilaksja-ratunku ). Kontrast powoduje nieprzepuszczanie promieniowania rentgenowskiego, dzięki czemu widać struktury podobnie jak kości na RTG – są bardzo jasne. Przechodzi on głównie przez naczynia i narządy, które są dobrze ukrwione (kontrast przejdzie przez narządy takie jak serce, naczynia, narządy jamy brzusznej) i widać je wtedy o wiele lepiej. Takim sposobem też odróżnimy, czy jakaś mała zmiana może być nowotworowa, czy też nie, w zależności od tego, jak reaguje na kontrast – it’s magic! Kontrast nie podaje się jedynie dożylnie, ale również doustnie czy doodbytniczo – wtedy oczywiście oceniamy przewód pokarmowy. Badanie trwa kilka sekund, a badanie z kontrastem nieco dłużej – musimy poczekać też chwilę, aż kontrast dojdzie do wszystkich obszarów. Wtedy też kilkukrotnie powtarzamy całe badanie TK. Czasami podawaniu kontrastowi może towarzyszyć kilkusekundowe silne parcie na mocz (nawet uczucie oddania moczu) lub metaliczny smak w ustach i uczucie gorąca. To zazwyczaj mija momentalnie.

W TK zobaczymy dosłownie wszystkie struktury, jednak do oceny pewnych struktur miękkich wolimy używać rezonansu. Takie badanie nie zastąpi też pewnych innych badań, takich jak kolonoskopia, niestety. W oddziale ratunkowym w niektórych przypadkach, zwłaszcza przy poważnych urazach, jest to jedno z najchętniej używanych badań – jest szybkie i dokładne, dlatego przewyższa rezonans. Niestety powoduje ono znacznie większe promieniowanie, nawet 100x większe niż podczas zwykłego RTG. Poza SORem u młodych osób warto czasami rozważyć, czy nie lepszym badaniem będzie rezonans (oczywiście nie w każdym przypadku), zwłaszcza jamy brzusznej/miednicy, aby uchronić narządy rozrodcze i zapobiec ewentualnej niepłodności.

TK wykonujemy, na przykład aby ocenić mózg (udar, guz, krwawienie po urazie, ropnie), narządy jamy brzusznej i miednicy (guzy, krwawienia, niedrożność), kości (złamania, które ciężko ocenić w RTG: miednicy, kręgosłupa), kanał kręgowy (uraz, guz), struktury w uchu, płuca (guzy, zmiany w miąższu płuc), różne naczynia (tętniaki, malformacje, rozwarstwienia, zatorowość płucna), serce. 

Przeciwwskazaniem (oprócz tych wcześniej wymienionych) do wykonania badania TK jest ciąża.

Co to jest MRI i po co je wykonujemy?

MRI/MR, czyli rezonans magnetyczny (skrót z angielskiego: magnetic resonance imaging) jest badaniem, które nie wykorzystuje promieniowania rentgenowskiego. Badanie to jest oparte, jak sama nazwa mówi na polu magnetycznym, które jest wytwarzane w maszynie. Nie wiem czy będę potrafiła to jakoś wytłumaczyć, gdyż teoria za tym badaniem jest dość trudna do zrozumienia (nawet dla mnie na studiach, nigdy nie lubiłam fizyki). Rezonans magnetyczny wykorzystuje właściwości magnetyczne cząsteczek wody w organizmie człowieka, a dokładniej protonów. Magnes przegrupowuje cząsteczki w tkankach ciała, a protony poddane działaniu fal radiowych (promieniowania elektromagnetycznego) zmieniając swój stan, oddają energię, wysyłając sygnały. Czy ktoś to zrozumiał? 😛 Magnes w maszynie produkuje pole magnetyczne nawet o 20.000 silniejsze od ziemskiego. Oprócz tego pomieszczenie rezonansu jest klatką Faradaya, czyli jest tak zbudowane, aby w środku nie występowały żadne inne pola magnetyczne. Dlatego też nie działają w nim telefony i inne urządzenia.

Podczas MRI wytwarzane są głośne dźwięki (nawet do 120db!) i drgania, więc pacjent dostaje słuchawki na uszy (które i tak za dużo nie dają) – to nie jest zbyt przyjemne. Są one spowodowane impulsami pola elektrycznego, które wprowadzają w wibracje części metalowe skanera. MRI jest badaniem bardzo długim, zwłaszcza jeżeli dodatkowo podamy kontrast. Może ono trwać nawet do półtorej godziny, a pacjent musi mimo tego bardzo dobrze współpracować i leżeć spokojnie. Dlatego MRI staje się zbędne w diagnostyce na SORze (oprócz tego, że jest to też bardzo drogie badanie), bo tutaj liczy się czas i szybka diagnoza. Jedynymi wyjątkami są kobiety w ciąży (te które miałyby wskazania do wykonania TK) i uszkodzenie rdzenia kręgowego – wtedy to badanie z poziomu SOR jest wręcz wskazane.

Silne pole magnetyczne wytwarzane podczas badania jest w stanie przemieszczać obiekty, które są wrażliwe na jego działanie i dodatkowo uszkodzić skaner. Jeżeli więc zobaczyliście kiedyś na filmie latające przedmioty lub takie, które dosłownie wylatują z człowieka podczas rezonansu – w teorii jest to możliwe. Oczywiście nikt z osób pracujących w takiej pracowni nie dopuści do takiego incydentu. Są przestrzegane pewne zasady. Pacjent musi się pozbyć wszystkich metalowych przedmiotów (spinki, kolczyki, telefony, zegarki) oraz nie może przystąpić do badania, jeżeli ma w swoim ciele metalowe ciała obce, takie jak rozrusznik serca, pompa insulinowa, neurostymulator, implant słuchowy, klipsy metalowe w czaszce lub ciało metalowe w oku itp. Swoją drogą wszystkie aparaty ortodontyczne zazwyczaj nie będą przeszkadzać, tak samo, jak ortopedyczne śruby – wszystko zależy od materiału, z którego są zbudowane. 

Przeciwwskazaniem do MRI jest oprócz oczywiście alergię na kontrast przede wszystkim klaustrofobia. Dla osób z prawdziwym lękiem przed zamkniętymi przestrzeniami spędzenie prawie godziny w nieruchomej pozycji w małym tunelu może być prawdziwym koszmarem.

W MRI stosuje się nieco inny kontrast niż w TK. Skład jego jest oparty na związkach gadolinu. Środki te są bardziej bezpieczne i mniej toksyczne w porównaniu do tych używanych w TK. Niemniej jednak również tutaj trzeba sprawdzić poziom kreatyniny (wydolność nerek).

Rezonans magnetyczny potrafi uwidocznić prawie wszystkie struktury, jednak najlepiej ocenia się tkanki miękkie. MRI zaleca się w diagnostyce zmian w mózgu (tutaj zdecydowanie badanie z wyboru – zwłaszcza przy stwardnieniu rozsianym, guzach, udarach, przysadce), rdzeniu kręgowym i okolicy kręgosłupa (uszkodzenie, dyskopatia), tkankach miękkich (stawy, mięśnia, więzadła, guzy, procesy zapalne), płucach (guzy), chorobach dużych naczyń w klatce piersiowej i serca, miednicy (guzy narządów rodnych, prostaty, pęcherza moczowego).

Co z tym groźnym promieniowaniem?

Na pewno słyszeliście, że promieniowanie, które wytwarzane jest podczas wykonywania zdjęcia RTG lub TK jest bardzo szkodliwe (jak już wiecie, nie dotyczy to USG oraz MRI). Oczywiście prawdą jest, że promieniowanie jonizujące nie jest dobre dla naszego zdrowia. Jeżeli więc badanie nie jest konieczne, tylko „taki mamy wybryk“, to faktycznie trzeba się zastanowić czy warto je przeprowadzać. To dotyczy w szczególności, jeżeli nie jest ono zlecone przez lekarza, tylko po prostu prywatnie sobie pójdziemy na takie badanie (a wiadomo, prywatnie zrobią nam wszystko – nasz klient nasz Pan). Na pewno nie należy wpadać w panikę, bo najbardziej istotna jest dawka skumulowana, czyli całe promieniowanie, które otrzymujemy podczas całego naszego życia (wynikające z badań, promieniowania naturalnego, itp.), nie jedno pojedyncze badanie.

Tutaj musimy sobie wytłumaczyć kilka rzeczy. Musimy pamiętać o tym, że człowiek nieustannie jest narażony na promieniowanie jonizujące, chociażby z własnego otoczenia, w którym znajdują się różne izotopy, sprzęty domowe i promieniowanie kosmiczne (tak, tak, to nie jest teoria zwolenników płaskiej ziemi, to jest realne i prawdziwe). Tutaj przywołam też mój ulubiony przykład podróżowania samolotem, podczas którego też pochłaniamy promieniowanie. Wiecie, że załogi samolotów są jedną z najbardziej narażonych na promieniowanie grup zawodowych? Osoby, które mieszkają w górach, są również bardziej narażone na promieniowanie kosmiczne, niż osoby mieszkające na niższych wysokościach.

Musicie też wiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak bezpieczna dawka promieniowania i tak naprawdę nigdy nie wiemy, kiedy promieniowanie jonizujące może doprowadzić do zmian na poziomie komórek i tkanek poprzez mutację DNA i tym samym powstania nowotworów. Dlatego każde badanie powinno być wykonane tylko wtedy, gdy jest ono wskazane. Odwrotnie, jeżeli jest wskazanie, nie powinniśmy też odmawiać badania, gdyż korzyści z postawienia prawidłowej diagnozy oraz dalsze leczenie przewyższają ewentualną szkodliwość promieniowania. Na przykład: wykonujemy RTG klatki piersiowej, aby ocenić, czy nie ma zapalenia płuc (po wcześniejszym zbadaniu), bo nieleczone mogłoby prowadzić na przykład do sepsy lub innych skutków ubocznych.

Śmiem jednak twierdzić, że jeden rentgen raz na 5-10 lat nie będzie raczej niebezpieczną procedurą, radioterapia w chorobach nowotworowych zaś to już poważniejsza dawka promieniowania (ale oczywiście niezbędna). Pokaże Wam to na konkretnych liczbach. 

Jak już pisałam wyżej, dawkę napromieniowania organizmu (dawka efektywna) podczas badań z wykorzystaniem promieniowania rentgenowskiego liczymy w Siwertach (Sv). 1 Sv to 1.000 mSv (mili), a 1 mSv to 1.000 μSv – prosta matematyka. Podczas badania RTG klatki piersiowej promieniowanie rentgenowskie wynosi około 0,1 mSv (mili!). Tylko czy to jest dużo, czy mało?

Wyobraźcie sobie, że naturalne tło promieniowania w Polsce wynosi średnio 2,5 mSv na rok. Natomiast przy locie z Warszawy do Nowego Jorku dostajemy w prezencie 26 μSv – 52 μSv (micro!)*. Zobaczcie w tabelce, jak można to porównać:

Badanie Przybliżona dawka (efektywna) Porównanie z promieniowaniem naturalnym (w otoczeniu)
RTG klatki piersiowej 0,1 mSv 10 dni
RTG kręgosłupa 1,5 mSv 6 miesięcy
TK jamy brzusznej i miednicy z kontrastem 20 mSv 7 lat
TK głowy 2 mSv 8 miesięcy
RTG w jamie ustnej (u stomatologa) 0,005 mSv 1 dzień
Mammografia 0,4 mSv 7 tygodni

źródło: Narodowe Centrum Badań Jądrowych

Akurat RTG klatki piersiowej jest jednym z najmniej szkodliwych badań obrazowych z wykorzystaniem promieniowania jonizującego. Taką samą dawkę otrzymujemy, egzystując i chodząc po naszej ziemi przez 10 dni. Dużo czy mało? Chyba mało, jeżeli możemy przez takie badanie wykluczyć poważną chorobę.

Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 18 stycznia 2005 r. określiło dawkę graniczną promieniowania jonizującego w liczbie 1 mSv na rok dla ogółu ludności. To akurat ma największe znaczenie dla osób, które wykonują pracę w warunkach, w których mają styczność z promieniowanie jonizującym (radiolog, stewardesa, górnik). W teorii więc moglibyśmy wykonać 10 rentgenów klatki piersiowej, tomografię głowy raz na dwa lata lub polecieć do Nowego Jorku 20 razy. Lecz to tylko teoria, bo jak wiecie, nie ma czegoś takiego jak bezpieczna dawka.

Dlatego każdy lekarz radiolog oraz technik radiologii jest przeszkolony w zakresie ochrony radiologicznej, czyli jak wykonywać badania tak, aby jak najmniej były one szkodliwe dla pacjenta. Podczas badania RTG zasłania się poprzez specjalny ołowiany fartuszek ochronny strefy szczególnie narażone, np. tarczycę, miednicę (narządy rozrodcze), drugą pierś podczas mammografii itp. Nie muszę chyba tłumaczyć, że kobiety w ciąży z reguły nie powinny mieć wykonanych badań, które wytwarzają promieniowanie jonizujące, gdyż nie wiemy, jakie może mieć to skutki uboczne dla rozwoju płodu. Proponowaną metoda jest tutaj rezonans magnetyczny lub USG (zależnie od tego, co chcemy ocenić). Oczywiście wszystko również zależy od tego, czy na przykład nie ma ona poważnej choroby – przecież ciężarnym kobietom również podaje się chemioterapię, lub robi mammografię, o ile jest to badanie, którego nie można odpuścić. 

Takie badania obrazowe można podsumować powiedzeniem „wszystko jest dla ludzi“. Nie histeryzujmy więc, zwłaszcza gdy badanie może nam dużo wyjaśnić. Bądźmy (zwłaszcza jako lekarze) jednak rozważni i nie diagnozujmy wszystkie zakamarki naszego ciała, jeżeli jest to niepotrzebne (tutaj szczególny apel do hipochondryków).

*źródło: Stowarzyszenie Inspektorów Ochrony Radiologicznej



Ten poradnik omawia jedynie niektóre przypadki i nie zastępuje wizyty u lekarza. Jeżeli czujesz się źle i coś Ci dolega, skonsultuj się ze swoim lekarzem.

10 thoughts on “RTG, USG, MRI czy TK – kiedy zrobić jakie badanie?

  1. Powszechną praktyką jest podejście personelu medycznego do pacjenta jak do zawartości konserwy tyrolskiej. Bagatelizuje się skutki promieniowania jonizującego w TK. Wypisuje się takie bajki, że TK to 100 prześwietleń Rtg. Dane z amerykańskiego stowarzyszenia radiologicznego : Rtg klatki piersiowej to 0.02 mSv, boczne 0.04. TK klatki piersiowej to 8.0 mSv. Czyli dawka nie 100x rtg lecz – uwaga – 400x więcej. Dodajmy, że z reguły leci się z TK podbszusza, jamy brzusznej i klatki piersiowej od razu. A to są już tysiące rtg. W imię czego? Rozumiem sytuację po wypadkach, nie ma czasu, trzeba działać. Ale jak widzę, że TK jamy brzusznej zaleca się na bóle brzucha albo TK na bóle głowy.. To nie są sytuacje nagle. Jest rezonans. Ale lekarzom się nie chce. To jest lenistwo, niedbalstwo i hipokryzja. Najpierw się go ponaswietla, a później wykryje tym samym sprzętem nowotwór i na koniec tym samym promieniowaniem tylko już w większej dawce będzie go leczyć. Po prostu cud.

    1. Proszę nie szerzyć nieprawdziwych informacji. Każde badanie uwidacznia inne tkanki. W SORze nie stosuje się MRI (tylko u ciężarnych i w przypadku podejrzenia uszkodzenia rdzenia kręgowego) z jednego prostego powodu: badanie takie trwa 45-60 minut, a nie jak TK około 10 minut. To gwarantuje pacjentom szybką diagnostykę w przypadku nagłym, unikamy kolejek na 3 dni do badania i tym samym dajemy pacjentom szanse na przeżycie, w innym przypadku połowa z nich umarłaby w oczekiwaniu na MRI. Oprócz tego należy podkreślić, że TK a MRI są kompletnie różnymi badaniami, tak samo jak RTG i USG. Jedno uwidacznia lepiej tkanki miękkie, drugie lepiej kości – MRI nie zawsze jest badaniem z wyboru tylko dlatego, że powoduje mniej promieniowania. Dlatego o badaniu decyduje lekarz, a nie pacjent, który uważa, że bez promieniowania znaczy lepiej. To niestety nie jest prawda.
      P.S.: i tak, ból brzucha lub ból głowy mogą być sytuacjami nagłymi, wymagającymi pilnej interwencji chirurgicznej lub neurochirurgicznej.
      Mam nadzieję, że rozwiałam wątpliwości 🙂

      1. No tak, ale to chyba trochę się obecnie wyklucza – w sensie ciężko już chyba kogoś znaleźć, komu wsadzili klipsy ferromagnetyczne do głowy. W sensie nie jest tak, że to raczej nie jest przeciwwskazanie oprócz sytuacji, kiedy ktoś miał coś wsadzone bardzo dawno temu (np. ponad 30 lat?) i nikt do końca nie potrafi powiedzieć, co to tak naprawdę było?

    1. Jeżeli chodzi o samo wykonanie badań, to oczywiście mówię o postępowaniu na SORze. Cała teoria za badaniami oraz wskazania są ogólnymi informacjami. W SOR nie wykonujemy badań, które są niekonieczne do oceny pacjenta pod kątem poważnej choroby lub stanu zagrożenia życia. Dlatego też w razie braku wskazań zalecamy pewne badania z poziomu poradni oraz lekarza rodzinnego. 😉

  2. Jako elektroradiolog pozwolę sobie sprostować – nawet prywatnie wymagane jest skierowanie na każde (oprócz zdjęć zębowych) badanie z użyciem promieniowania. Jeżeli jakaś placówka tego nie wymaga to robi to nielegalnie 😉

    1. Powiem szczerze, że ode mnie nikt nie wymagał :O Osobiście nie napotkałam na placówke, która prosiła mnie o skierowanie. Ale trochę mnie uspokoiłaś – nie wiedziałam, że tak powinno przynajmniej być.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *