Jak przetrwać na SORze? – mały poradnik dla każdego

Po tym, jak powstał pewien poradnik niemedycznej osoby, w którym można znaleźć co najmniej chamskie i obrzydliwe porady na temat, jak przeżyć na SORze, postanowiłam, że stworze taki prawdziwy z życia wzięty poradnik, który ma przynajmniej realistyczne zastosowanie. 

Lekarze mają swoje wytyczne do zachowania się, kodeks etyki lekarskiej, może więc i pacjent też powinien wiedzieć jak się przygotować i zachować na tym dość trudnym oddziale, który potrafi rozpętać scenariusze jak na polu walki. Przecież wszystkim zależy na tym, aby udzielić pomocy potrzebującym i sprawić, aby pobyt na SORze nie przemienił się w horror. 

Rozważ, czy twój stan nadaje się na SOR!

To było oczywiste, że ta uwaga musi się znaleźć tutaj. Wiem, że często lekarz rodzinny potrafi wysłać pacjenta na SOR, bo po prostu diagnostyka będzie szybsza. To jest totalnie bez sensu, ale oczywiście nikt nie będzie mieć Wam za złe, jeżeli z takim skierowaniem przyjdziecie. Miejcie tylko na uwadze, że nie każde lekarskie skierowanie na SOR faktycznie jest uzasadnione. Niestety takie są nasze realia. Pamiętajcie też, aby z takim skierowaniem przyjść na SOR od razu, tzn. w ten sam dzień. Mamy codziennie milion takich przypadków, że pacjent przychodzi ze skierowaniem na SOR po tygodniu lub nawet miesiącu – bez jaj! Nie zdziwcie się więc, jeżeli nikt Was nie potraktuje w takim przypadku jako stan poważny i dostaniecie kategorię niebieską (o kategoriach kolorystycznych możecie przeczytać tutaj: https://witamynasorze.pl/segregacja-na-sorze ). Jeżeli nie macie „świeżych“ objawów, macie dolegliwości od dwóch miesięcy lub takie objawy, z którymi spokojnie możecie się udać do lekarza rodzinnego (nawet jeżeli wizyta jest na za kilka dni) to naprawdę rozważcie, czy warto czekać tyle godzin na SORze, zapełniać go i generować sztuczny tłum, który osobom w poważnych stanach zabiera szansę na szybkie zaopatrzenie. Własny stan zdrowia jest oczywiście czasami trudny do oceny, zwłaszcza przez samego pacjenta. Jeżeli nie jesteście pewni, możecie w godzinach wieczornych najpierw udać się do NOChu (Nocna Opieka Chorych) a w dzień oczywiście do lekarza rodzinnego. 

Nie wzywaj karetki nadaremnie!

To absolutne no-go! Nie bądźcie burakami i nie wzywajcie karetki do bólu włosów, złamanego palca lub gdy jesteście w stanie sami udać się do szpitala, lub przy pomocy osób trzecich. Swoją drogą, jeżeli Wasz stan nie jest poważny (tj. nieprzytomny, ból w klatce piersiowej, silna duszność, potrącenie, upadek z wysokości) to karetka nie będzie jechać do Was na sygnale, a dojazd czasami może być dłuższy niż gdybyście samemu wsiedli w samochód i pojechali do szpitala. Obalałam już mit, że pacjenci z karetek są obsługiwani jako pierwsi, więc wybijcie sobie ten argument z głowy. Ile urazów skrętnych już widziałam przyjeżdżających w karetkach – no po prostu wstyd. Te karetki mogą być potrzebne dla osób z zawałem czy udarem i po poważnych wypadkach, u których liczy się każda sekunda! Jeżeli macie przypadek osoby przewlekle leżącej lub takiej, która nie może się poruszać o samych siłach, a Wy nie macie możliwości, aby sami ją dźwigać i przetransportować istnieje coś takiego jak transport sanitarny. Zlecenie na taki transport może wystawić lekarz rodzinny i przyjedzie wtedy specjalna karetka transportowa, która jest wykorzystywana tylko do takich celów. Wtedy też nie blokujecie karetek typowo specjalistycznych i podstawowych (które właśnie jadą do tych pilniejszych przypadków). 

Weź najpierw leki!

Jeżeli macie ból głowy, ból po urazie, ból kręgosłupa lub czegokolwiek innego spróbujcie najpierw złagodzić go przyjmując lek. Mamy sporo leków dostępnych w aptekach bez recepty. Są też leki rozkurczowe, gdy złapie nas ból miesiączkowy czy ból brzucha. Możliwości jest sporo. Ludzie przechowują w swoich domach antybiotyki „na zapas“ (dlaczego to jest niebezpieczne przeczytaj tutaj: https://witamynasorze.pl/poprosze-antybiotyk ) a zwykłych leków przeciwbólowych czasami brakuje. A przecież to może Wam pomóc przy długim oczekiwaniu na SORze, ale też czasami całkowicie zapobiec wizyty w SOR, jeżeli ból po tabletce ustąpi i nie nawróci. Jest to też dodatkowa informacja dla lekarza. Jeżeli ból mija lub przynajmniej zostanie stłumiony przy przyjęciu zwykłego Paracetamolu lub Ibuprofenu często jest to dla nas wskazówka. Ból głowy jest chyba najczęstszą przyczyną czarnych scenariuszy, które tworzą się w głowach pacjentów. Na SORze zaś się okazuje, że po Paracetamolu wszystko wraca do normy, a pacjent przyszedł do nas tylko po to, aby podać jemu coś, co mógł równie dobrze przyjąć w domu.

Jeżeli odczuwasz ból, poproś o lek!

Jeżeli znajdujecie się na SORze i (prawdopodobnie) czeka Was niezła kolejka, a doskwiera Wam ból (niezależnie od rodzaju) zawsze możecie poprosić o doraźny lek przeciwbólowy podczas oczekiwania na badanie lekarskie. Macie do tego prawo, nie musicie cierpieć!

Przyjdź przygotowany!

Zabierzcie swoją dokumentację medyczną lub osoby, która ma być pacjentem na SORze. To nie jest trudna rzecz, o ile oczywiście macie w domu przygotowaną dokumentację medyczną. Najlepiej trzymać wszystkie badania w jednym miejscu. Jeszcze lepiej będzie, jeżeli będą posortowane one według daty w segregatorze (nie, to nie jest dziwne, ja na przykład mam właśnie tak poukładaną dokumentację medyczną). Nie zapomnijcie też o liście leków, które przyjmujecie. To bardzo ważne, zwłaszcza gdy podajemy leki na SORze lub jeżeli pacjent pójdzie do domu z zaleceniami, a lekarz nie wie, czy przez niego wypisane leki nie będą się dublować lub się wykluczać.

Weź ze sobą swoje leki!

O tym, że informacje o przyjmowanych lekach są dla lekarza, zwłaszcza takiego, który nie zna ani Was, ani waszej historii medycznej, bardzo ważne, już wiecie. Ale wiedzieliście, że każdy SOR ma inne leki i nie każdy ma dostęp do wszystkich leków, zwłaszcza takich bardzo specjalistycznych i w formie tabletek (my to bardziej wolimy dożylne i domięśniowe leki). Jeżeli więc przyjmujecie leki na stałe to dobrze je zabrać ze sobą. Może się przecież zdarzyć, że zostaniecie nieco dłużej na obserwacji lub do kolejnego dnia, a nikt Wam nie zorganizuje Waszych leków na zawołanie. Nie mówię tu tylko o takich, które są wykorzystywane w rzadkich chorobach i terapiach, ale też o insulinie, lekach na nadciśnienie czy innych leków, które uważałoby się za „powszechnie dostępne“.

Wyłącz telefon!

W większości szpitalach kartki z takim zdaniem są rozwieszone na drzwiach gabinetów, co realnie patrząc i tak nikt nie czyta, więc Wam to powiem. Wyłączcie lub wyciszcie telefon – po prostu. Wydaje mi się, że to oczywiste i po prostu należy do dobrych manier, ale pacjenci podczas wywiadu czy badania potrafią odebrać telefon i zacząć rozmowę z teściową na temat tego, że właśnie znajdują się na SORze lub że ma pamiętać o karmieniu kotka w trakcie ich nieobecności. Szok! Jak podejść do takiego pacjenta na poważnie, gdy ten ewidentnie czuje się na tyle dobrze, aby gawędzić sobie przy telefonie. Mniej więcej tak samo byście się poczuli, gdybym ja w Waszej obecności w gabinecie zamawiała sobie pizzę. „Taką z dużą ilością sera poproszę!“ 😀

Miej cierpliwość i wyrozumiałość!

SOR to nie jest wesołe miasteczko, spożywczak, Pewex czy dom aukcyjny. Każdy pacjent tutaj przyszedł z jakimś problemem – mniejszym lub większym. Gwarantuję Wam, że jeżeli siedzicie w poczekalni lub leżycie na łóżku i jesteście w pełni świadomi, że znajdujecie się w szpitalu to w tym samym czasie znajdują się na SORze osoby w 10 razy gorszym stanie niż Waszym. Co ja uważam za bardzo przykre, jest to, że właśnie osoby, które faktycznie cierpią i które potrzebują natychmiastowej pomocy, zazwyczaj cicho siedzą w kącie i nie zwracają na siebie uwagi. Najmniej cierpliwości mają osoby, które na SORze się nie powinny znaleźć – bo jeszcze mają siłę na awantury. Miejcie świadomość, że badania i zdiagnozowanie „co Wam dolega“ nie jest zadaniem, które można odhaczyć w kilka minut. My też chcielibyśmy, aby wszystko poszło sprawnie, ale przy tylu pacjentach i my mamy ograniczone siły przerobowe. My też czekamy na wyniki badań, które nie przychodzą tak szybko, jakbyśmy to chcieli, tu się popsuje maszyna, tam się zawiesi komputer, za drugimi drzwiami wyje pacjent z bólu i trzeba jemu pomóc, a na dobry koniec przylatuje ktoś helikopterem z wypadku i ciach, dwie godziny mamy z głowy. Wiem, że według niektórych przez ten czas piłam najpewniej kawkę, bo nikt mnie nie widział w gabinecie. Po prostu wiedzcie, że Wasze czekanie jest akurat najmniej uzależnione od nas, a bardziej od organizacji systemu ochrony zdrowia i pracy, braków kadrowych i ilości pacjentów. W sumie to bardziej możecie mieć pretensje do tej Pani siedzącej obok Was który przyszła na SOR, bo wpadła jej rzęsą do oka niż do nas. Tutaj też mały apel: jeżeli czekaliście niezmiernie długo na SORze to zamiast pisać skargę na lekarza odsyłam Was do Ministerstwa Zdrowia – to bardziej właściwy odbiorca na takiego typu problemy.

Jak długo jeszcze?

To pytanie może zadać tylko jedna osoba, a w sumie nie osoba, tylko osiołek ze Shreka. Wybijcie sobie z głowy, że na to pytanie kiedykolwiek otrzymacie konkretną odpowiedź. Nie jest możliwe oszacować czas oczekiwania, jeżeli nie zależy on od nas (patrz wyżej na przyczyny długiego czekania). Ja bym Wam chętnie powiedziała „Proszę Pana, jeszcze dokładnie 10 minut i już będziemy wiedzieć co i czy Panu coś dolega“. Natomiast prawdopodobnie usłyszycie coś w stylu „Nie wiem, może pół godziny, może i 6“. Nikogo to nie usatysfakcjonuje. Przecież może się okazać, że nagle wjedzie 10 pacjentów z oderwanymi nogami, padnie cały system informatyczny lub będziecie potrzebować dokładniejszej diagnostyki, bo w badaniach się okaże, że coś niepokojącego znaleziono i trzeba zlecić kolejne badania.

Zachowaj spokój!

Tylko spokój może nas uratować. Nie ma sytuacji bez wyjścia – no dobra w medycynie zdarzają się i takie. Miejcie trochę wiary w lekarzy. Jeżeli nie bez powodu znaleźliście się na SORze to na pewno uzyskacie pomoc i personel się Wami zaopiekuje. Wiemy, co robimy. Nie jesteście w tym sami.

Nie krzycz, nie zachowuj się chamsko i nie groź personelowi!

Bezsilność i niewiedza pacjentów często na SORze budzi agresję. Niekiedy ludzie są po prostu z natury chamscy i tak już mają. Skandaliczne zachowanie i popychanki słowne, czasami nawet fizyczne to nasz chleb codzienny. Może nie lubicie lekarzy, bo macie jakieś uprzedzenia i mity zakorzenione w Waszych głowach – nie ma znaczenia. Każdemu człowiekowi należy się szacunek. Tutaj znowu powrócę do mojego stwierdzenia, że osoby ciężko chore raczej rzadko się awanturują. Uwierzcie mi, że krzyk i groźby kompletnie nie pomagają ani nie mobilizują personelu do szybkiej interwencji, wręcz przeciwnie. Personel będzie mniej chętny do pomocy, jeżeli będziecie zachowywać się jak kibole. Możecie oczywiście natrafić na lekarza/ratownika/pielęgniarkę, który jeszcze Was przeprosi, gdy na niego będziecie wylewać przekleństwa i mówić o tym, że jego zaskarżycie, pewnie lepszy lekarz podejdzie do tego psychologicznie i postara się spokojnym słowem wyskrobać kilka słów, które i tak nie rozwiążą Waszego problemu, ale lekarz, który jest po 14 godzinie pracy i wyczerpał cały swój limit wyrozumiałości na dany dzień, może zwyczajnie Was zignorować lub po prostu tak potraktować, jak Wy jego. Nie zdziwcie się, to tylko człowiek. Po tylu godzinach pracy jak przy taśmie produkcyjnej (a na taśmie leżą w tym przypadku pacjenci) można mieć wszelkie zasady etyki już głęboko gdzieś, nawet jeżeli tak nie wypada. Awantury kompletnie nic nie wnoszą. Normalna rozmowa już tak. Na pewno więcej się dowiecie i osiągniecie, gdy po prostu przedstawicie spokojnie sytuację i poprosicie o pomoc. „Traktujcie innych tak, jak Wy byście chcieli być traktowani“ jest złotą zasadą etyczną, której powinniśmy się wszyscy trzymać. Nie wiem też, czy wiecie, ale publiczne obrażanie lub przemoc fizyczna w stosunku do personelu medycznego jest karalna. To tylko taka ciekawostka dla tych planujących zemstę przy następnej wizycie na SORze. 😛

Poproszę obiad trzydaniowy!

SOR to nie jest taki oddział, w którym dostaje się wyżywienie. Nawet jeżeli leżycie tam dwie doby, to szanse na przekąskę są raczej marne. Znam tylko jeden SOR, w którym wydaje się posiłki dla osób, które przebywają w nim dłużej lub oczekują na przyjęcie na oddział (wiadomo, miejsc oczywiście brak). Jeżeli poprosicie o wodę, raczej dostaniecie kranówkę. SOR nie zapewnia wyżywienia, to leży w zakresie pacjentów.

Nie oczekuj wszystkich badań świata!

SOR jest pewnym rodzajem doraźnej pomocy lub miejscem, w którym pomaga się ciężko chorym ludziom. Nie każdy usłyszy tutaj konkretnej diagnozy. To nie wynika z tego, że nie chcemy pomóc. Musimy się po prostu skupić na tych najbardziej chorych, reszta niestety musi się dalej diagnozować u lekarza rodzinnego i przychodniach specjalistycznych – a taka diagnostyka może trwać bardzo długo i niekiedy potrzeba ogrom badań, aby ustalić konkretne rozpoznanie. Jeżeli podstawowe badania, które będziecie mieć wykonywane na SORze będą prawidłowe, nikt nie zleci Wam rezonansów, tomografii (chyba że są ku temu przesłanki) i badań na mikroelementy. Zwyczajnie tym nie zajmuje się SOR. SOR jest takim miejscem, które zatrzymuje pacjentów chorych, a odsyła „zdrowych“ lub bez stanu zagrożenia życia do domu, lub w inne miejsca.

Umyj się!

Nie chciałam o tym pisać, bo teraz ja wyjdę na wsioka, ale czuję się zmuszona poruszyć ten temat. Nikt nie oczekuje od osoby, która trafia do nas z wypadku czy mechanika lub górnika, który karetką przyjedzie prosto z pracy, że będzie pachnący i miał wykonany świeży pedicure. Ale na litość boską, dbajcie o Waszą higienę tak na co dzień! Nie ma dnia, w którym nie czuję zapach gnijących nóg, ropni wypełnionych co najmniej kontrowersyjną treścią, która pryska mi później na ubranie czy odór odchodów podczas badania, czy rozbierania pacjentów i to nie jest nic nadzwyczajnego i nie da się tego wyeliminować. Ale czy muszą się zdarzać takie przypadki, że brudne i krogulcze paznokcie (chyba widzę to średnio u co drugiego pacjenta!) to standard, podczas rozmowy czuję tylko i wyłącznie nieświeży oddech (mówiąc jeszcze ładnie), a okolice intymne zarastają już „serkiem“, bo ostatnio były myte jakiś miesiąc temu (no joke – serek). Tutaj wcale nie mówię o osobach w podeszłym wieku, u których pielęgnacja oczywiście jest trudniejsza i może nie mają na to siły lub ich stan umysłowy po prostu na to nie pozwala. Ale dla całej reszty: naprawdę nie trzeba zarabiać więcej niż średnią krajową, aby posiadać mydło. Nie wiem, może jestem jakaś staroświecka, ale moja mama mnie zawsze uczyła, aby przed wizytą u lekarza się umyć. Mnie się też zdarzyło trafić nagle do lekarza, czując się tak źle, że fizycznie nie potrafiłam się odświeżyć przed wizyta. Po prostu przeprosiłam, że jestem cała spocona i to każdy chyba jest w stanie zrozumieć. Przepraszam Was, ale ktoś tu musiał w końcu powiedzieć. Na skargi dot. mojego kompromitującej notatki oczekuję pod adresem email, który znajdziecie na tej stronie. 😛

Wszystko przeczytaliście? Chyba jesteście gotowi na wizytę w SORze, ale tylko, jeżeli jest ona konieczna!

Zdrówka!



Ten poradnik omawia jedynie niektóre przypadki i nie zastępuje wizyty u lekarza. Jeżeli czujesz się źle i coś Ci dolega, skonsultuj się ze swoim lekarzem.

11 thoughts on “Jak przetrwać na SORze? – mały poradnik dla każdego

  1. Oczywiście chamstwo trzeba tępić.
    Ale niestety przy obecnym poziomie opieki NFZ i terminach, łatwiej jest pojechać czasem na SOR i dostać diagnozę po paru godzinach, niech to będą nawet dwie doby czekania, niż czekać na śmierć bo termin do kardiologa czy na rezonans jest za 2 lata

  2. Od paru dni mam ostry stan zapalny biodra, codziennie POZ, rodzinny, zastrzyki, leki przeciwzapalne. Z dnia na dzień jest coraz gorzej, dotyk ubrania na skórze przypomina rozgrzany pręt do znakowania bydła. Nic nie pomaga. Jestem diagnozowana na ZZSK prywatnie, ale moja doktor przyjmuje w szpitalu. Zakładając, że zbiorę się, dojadę jakoś uberem na SOR, który mam dość daleko (tam na oddziale reumatologii miałam już robione badania z moją lekarką), jest szansa, że otrzymam jakąś pomoc bez odsyłania do domu ze stwierdzeniem, że nic mi nie jest (tak od lat kwitowali moje bóle wszyscy lekarze, bo wg nich jestem za młoda). Na wizytę prywatnie muszę czekać jeszcze dwa miesiące, a już nie idzie wytrzymać. Mimo to wciąż mam opory z pojechaniem na SOR, bo przecież nie umieram :C Mój ojciec x lat temu miał identyczną sytuację, jak pojechał, następnego dnia już miał operację (te same objawy). Co by Pani zrobiła na moim miejscu? Próbowała wytrzymać do wizyty prywatnej i jeździć na zastrzyki, które nic nie dają, czy ryzykować?

  3. Ja ostatnimi czasy byłam dosyć częstym bywalcem na SOR i faktycznie niektórzy przychodzą tam z byle czym. Teraz na szczęście już się tam nie pokazuję, bo mam już ułożone leczenie kardiologiczne. Ludzie nie rozumieją procedur, a jak czegoś się nie rozumie to zwykle się reaguje krzykiem (gorzej jak dziecko) – kiedyś mi się zdarzyło samej ochrzanić pacjenta bo darł się na ratownika medycznego podczas gdy ten zajmował się innym pacjentem. Najbardziej mnie rozbawiło jak mnie lekarz przyjmował, to się ucieszył, że nie musi mi tłumaczyć całej procedury. Po za tym, lekarze i ratownicy często są przeciążeni pracą, niedospani i dlatego są rozdrażnieni. To takie moje spostrzeżenia.

  4. Niestety poradnik bezużyteczny dla mnie. Co mam zrobić jeśli nie jestem w stanie dojść do toalety z powodu bólu? Nie mogę stanąć na prawą nogę. Od 2 miesięcy jestem na zwolnieniu bo nie byłam w stanie siedzieć. Neurochirurdzy 3 tygodnie temu stwierdzili 1. Operacja do rozważenia przy utrzymującym się problemie 2. Jest pani zdrowa… Rehabilitowałam się. Mój stan pogorszył się o 90%. Nie jestem osobą, która zawraca ludziom głowę bez potrzeby. Niestety Ketonal forte nie pomaga. Dzwoniłam na pogotowie, dostałam nr do nocnej pomocy. Tam lekarz przez tel dał mi receptę na Sirdalud który mi się skonczyl i powiedział że on nie może pomóc. Że mam iść do lekarza rodzinnego. Kpina. Nie dotre do lekarza. Nie dotrę na SOR o własnych siłach. I nie, nie umyje się bo zrobienie siku graniczy dla mnie z cudem. Place podatki i uważam że należy mi się przewiezienie do szpitala. Fajnie byłoby by napisać co jednak jako pacjentom nam się należy bo w tej chwili czuję że NIC. Najlepiej jakbym wzięła jak najsilniejsze leki przeciwbólowe i jakimś cudem przetereportowala się na SOR.

    1. nie wiem czego dotyczy problem – ale sądzę (po wypowiedzi), że poradni neurochirurgiczna jest miejscem, w którym się Pani leczy, lub powinna być Pani leczona (tu nie wypowiadam się). Proszę natomiast pamiętać, że jeżeli pacjent nie może sam przyjechać np. do poradni specjalistycznej (bo nie może chodzić, jest osobą leżącą itp.) może skorzystać z transportu z sanitariuszami. Taki transport na przykład można zorganizować z wyprzedzeniem w POZ – przyjadą, pomogą, zabiorą.

  5. Czy mogłabyś proszę rozwinąć temat serka w miejscach intymnych? Pytanie być może zadane zbyt wprost, ale o ile o zaniedbanych paznokciach czy nieprzyjemnych zapachach już obiło mi się o uszy, o tyle to jest dla mnie dość nowa kwestia. Jakie są najbardziej zauważalne zależności? Czy problem dotyczy głównie osób starszych, które miewają już powoli problemy z zadbaniem o siebie? Co bywa rozpoznawane jako przyczyna tego stanu? Czy jest to długoletni proces zaniedbań skutkujący grzybicą, efekty chorób przenoszonych drogą płciową czy efekt wizualny powstający po kilkudniowym opuszczeniu kąpieli?

  6. Kilka razy byłem klientem tego oddziału w szpitalu powiatowym. Autorka oczywiście ma rację w swojej diagnozie. Widziałem chamskich pacjentów i chamskich lekarzy, a wszyscy sprowokowani przez zły system. Pacjent wysłany na odczepnego przez lekarza rodzinnego i lekarz pracujący dwudziestą godzinę. Ich frustracje spotykają się na SORach i to musi doprowadzać do wybuchu. Na miłość boską, a gdzie niebieska teczka Szydło z kampanii, w której miała rozwiązania problemów służby zdrowia. A przepraszam, już nie ma Szydło.

  7. Niestety ludzie nie potrafią się zachować. W pracy w aptece na codzień spotykamy się z hamstwem, brakiem szacunku, pretensjami na każdym kroku w kwestiach w których nie mamy nic do gadania. Co z tego że ministerstwo na nas narzuca takie przepisy, Ale przecież to my jesteśmy Ci źli i na nas trzeba pokrzyczec 🤔🙃🙈 nauczyli się że jak się podniesie głos to więcej osiągnie, a jeszcze jak postraszy jakąś inspekcja… 😅 co do telefonów… głośne rozmowy, plotki, smiechy hihy normalka 🙃 chyba powinni zacząć uczyć kultury w szkole jako przedmiotu 😀

  8. 12 sierpnia trafilam na SOR.Wczesniej jednak chodzilam do swojego lekarza parokrotnie i dostalam skierowanie ba gastroskopie.Ale tego dnia dopadl mnue taki ból pod mostkiem , myslałam ,ze umre bo nie moglam normalnie oddychać.Tak przez 2 godz. Wezwalam pogotowie. Panowie serdeczni,podali coś w strzykawie do wenflonu ale nie pomoglo i stwierdzili ze jak to nie pomoże to na sor jedziemy.Bol nie ustępowal.Na sorze usiadlam na lawce i czekalam.Cala masa papierkow do wypisania i podpisania 🤦‍♀️ale po chwili zaczeto przywozic a to pijakow z jakis awantur,a to SW jakiegos wieznia ,a to dziecko z wypadku itd.Wtedy zobaczylam jak pracują lekarze i pomocnicy, ile musza sie nameczyc zeby od pijaka wyciagnąc nazwisko,a syarsi ludzie nic nie pamietają.Widzialam jak syn zostawil matke i sobie poszedł….A ja dalej cicho siedzialam,po 4 godzinach dostalam zlecenie na badania i kroplowki.Okazalo sie ze mam kamice żółciową objawową do planowej cholecystektomii. Ale teraz wiem ze dla niektorych sor to miejsce do „zabawy”,a lekarze naprawde robią co mogą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *